Opinie

Prezydent Joe Biden w Białym Domu. Konferencja o walce z przestępczością w USA / autor: PAP/ EPA/YURI GRIPAS
Prezydent Joe Biden w Białym Domu. Konferencja o walce z przestępczością w USA / autor: PAP/ EPA/YURI GRIPAS

TYLKO U NAS

Uwaga, szpiegujące „elektryki” z Chin!

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 29 lutego 2024, 17:30

  • Powiększ tekst

Prezydent USA Joe Biden rusza na wojnę z chińskimi „elektrykami”. Oficjalny powód to zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, a nieoficjalny - są za tanie, więc mogłyby skutecznie konkurować w USA z rodzimą produkcją. Czy Europa dołączy do tego starcia?

Jak podał portal dziennika „New York Times”, prezydent USA ogłosił dziś, że „polityka Chin może spowodować zalanie rynku pojazdami elektrycznymi, stwarzając zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”.

Zdaniem prezydenta, „Chiny są zdeterminowane, aby zdominować przyszłość rynku samochodowego, w tym poprzez stosowanie nieuczciwych praktyk”.

Oprogramowanie śledzące w chińskich e-autach

Jednocześnie Departament Handlu wszczął postępowanie w tej sprawie, by sprawdzić, czy systemy operacyjne w chińskich elektrykach mogą gromadzić i przesyłać poufne informacje. A chodzi konkretnie o produkowaną w Chinach wersję popularnego oprogramowania samochodowego, które – jak informuje portal NYT – w opinii urzędników Administracji – „może śledzić, gdzie Amerykanie jeździli i ładowali swoje pojazdy, a nawet jakiej muzyki lub podcastów słuchali w drodze”.

Jeśli dochodzenie potwierdzi obawy prezydenta USA, to nie będzie na tamtejszym rynku miejsca dla elektryków z Chin, które są znacząco tańsze od rodzimej produkcji. Według informacji medialnych, małe miejskie „auto z wtyczką”, wyprodukowane w Chinach kosztuje ok. 11 tys. dolarów (czyli ok. 44 tysięcy zł).

Chińskim autom trudno przebić się – póki co - na amerykańskim rynku, ponieważ obowiązują wysokie cła.

W tle rywalizacja z Trumpem

Portal NYT informuje również, że decyzja przywódcy USA pojawia się w szczególnym momencie – po zarzutach Donalda Trumpa. Przeciwnik Joe Bidena w jesiennych wyborach prezydenckich od dawna krytycznie ocenia pomysły przejścia na elektromobilność, a zwłaszcza przepisy – według których w ciągu kilku lat elektryki mają stanowić 67 proc. wszystkich nowych aut w USA. I argumentuje, że branża motoryzacyjna będzie mieć problemy, a ludzie stracą pracę.

Administracja prezydenta Bidena od dawna stara się blokować wejście chińskich firm motoryzacyjnych. Pod koniec ubiegłego roku wprowadzono przepisy, które de facto wykluczają je z łańcucha dostaw pojazdów elektrycznych. Producenci muszą bowiem zaświadczać, że nie korzystali z dostaw z Chin, by ich samochody zostały objęte ulgą podatkową w wysokości 7,5 tys. dolarów.

Chińscy producenci mając problem z dostępem do rynku USA, otworzyli swoje fabryki w sąsiednim Meksyku, aby stamtąd móc eksportować auta. Ale dzisiejsza informacja o dochodzeniu Departamentu Handlu może spowodować, że i ta możliwość zostanie zablokowana.

»» O e-autach w Polsce czytaj tutaj:

W sprawie Izery nie ma co zwlekać

Elektryczna lawina. Potężny wzrost zakupów e-aut

Europa też ma chiński problem

Na razie trudno ocenić, jak decyzja władz USA wpłynie na działania Komisji Europejskiej, która nie tylko także bacznie obserwuje poczynania chińskich producentów, ale również obawia się o przyszłość branży na kontynencie. Konkurencja cenowa ze strony firm z Państw Środka jest wyjątkowo niepokojąca, dlatego już w  zeszłym roku szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiedziała możliwość nałożenia ceł antydumpingowych. A w tym roku do Chin wyruszyła delegacja urzędników – kontrolerów z Brukseli, by sprawdzić, czy tamtejsze firmy korzystały z pomocy publicznej rządu w Pekinie.

Popyt na elektryki, które mają zastąpić auta spalinowe, nie rośnie tak szybko, jakby tego oczekiwały władze unijne, które wyznaczyły wyjątkowo ambitny plan w zakresie redukcji emisji. I przyjęły przepisy, zakazujące rejestracji nowych aut spalinowych w 2035 roku.

»» O planach europejskiego e-auta czytaj tutaj:

E-auto dla każdego czy e-mobilność na papierze?

Europejskie firmy obawiając się przyszłości, chcą „zjednoczyć siły” i wspólnie wyprodukować małe auto elektryczne, w cenie poniżej 20 tys. euro. Pisze o tym dziś także portal Automotive News Europe, powołując się na wypowiedź prezesa koncernu Renault. Luca de Meo podczas trwającego Salonu Samochodowego w Genewie mówił o możliwości współpracy z koncernem Volkswagen przy produkcji modelu miejskiego elektryka w przystępnej cenie, na platformie Twingo. Bez takiego auta, które stanie się ogólnodostępne – w  opinii wielu ekspertów – trudno będzie liczyć na faktyczny rozwój elektromobilności i na rozwój branży, która daje zatrudnienie niemal 14 mln ludzi w Europie.

Agnieszka Łakoma

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Nowa linia kolejowa połączy Ukrainę z Unią

Ci turyści znów odwiedzają Polskę. Potężny wzrost

Najlepszy zawód świata: 29 mln etatów do wzięcia

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych